wtorek, 27 grudnia 2011

Lokomobila

Podobnie jak oryginał, model lokomobili - parowego traktora - parowego silnika na kółkach napędzającego maszyny rolnicze fascynuje do dziś.

Zachęcam do zapoznania się z historią tej maszyny, np. tu: http://www.traktor.lipno.pl/_frames/_historia/lokomobile.htm

Historia prezentowanego tu modelu jest oczywiście dużo krótsza niż od XIX wieku, gdy powstały pierwsze egzemplarze tych maszyn.
Na początku był silnik parowy, który powstał na skutek znalezienia niezwykle przydatnego materiału na cylinder (teleskopowa podpora maski silnika samochodu), którą trudno było nie wykorzystać. Powstał silnik (opisany w poprzednim poscie), dla którego należało znaleźć zastosowanie praktyczne. W toku narady jaka odbyła się w gronie rodzinnych entuzjastów techniki parowej zapadła decyzja:

LOKOMOBILA!






Pierwsze przymiarki i szkice konstrukcyjne doprowadziły nas do dość zniechęcającego wniosku: ten silnik, do modelu o zakładanej przyzwoitej wielkości, się nie nadaje - jest za duży. Ale słowo się rzekło i tak powstała inspiracja do skonstruowania kolejnego silnika, przeznaczonego specjalnie do wymarzonego modelu lokomobili. Na początku była podpora hydrauliczna (gazowa?) od tylnego okienka zezłomowanej  Hondy Civic... ale o szczegółach niżej.


Charakterystyka ogólna modelu:

Długość - 320 mm
Szerokość - 180 mm
Wysokość (z kominem) - 340 mm
Pojemność kotła - około 400 ml
Palnik - spirytusowy (jednorazowe napełnienie około 50 ml, czas pracy 15 min)
Silnik - oscylacyjny dwustronnego działania

1. Kocioł parowy

Kocioł - walec o wymiarach  180 x 65 mm jest wykonany z 0,5 mm blachy mosiężnej. W odróżnieniu od kotła pionowego nie posiada on tzw. płomieniówek i ogrzewana jest tylko jego zewnętrzna powierzchnia. Obudowa kotła i sposób poprowadzenia  spalin do komina zapewnia dość dużą powierzchnię ogrzewaną i (z praktyki) szybkie doprowadzenie wody do temperatury wrzenia (czas rzędu 5 min).
Uwagi praktyczne:  kocioł lutujemy cyną do instalacji sanitarnych (cyna radiotechniczna ma niższą temperaturą topnienia). Elementy obudowy kotła nie mające bezpośredniego kontaktu ze zbiornikiem, w którym jest woda (okolice komina) skręcamy śrubkami. W pierwszej wersji (przylutowany komin) temperatura spalin spowodowała jego rozlutowanie!

Uwaga - kwestia bezpieczeństwa! Nawet w tak małych modelach kotła należy przewidzieć ujście pary przy ciśnieniu kilkakrotnie niższym niż ciśnienie rozerwania kotła - czyli: ZAWÓR BEZPIECZEŃSTWA! Stosując się do tej zasady, a jednocześnie  upraszczając znacznie problem założyłem, że rolę zaworu bezpieczeństwa odgrywać będzie przełącznik kierunku obrotów silnika - przyciśnięta sprężynką pokrywa przełącznika odkrywa się przy przekroczeniu określonego, wyregulowanego sprężynką, ciśnienia w kotle.

2. Silnik parowy


Silnik jest wierną pomniejszoną wersją silnika opisanego w poprzednim poscie. Cylinder stalowy : średnica zewn. 18 mm, wewn. 16 mm. Długość cylindra 60 mm. w charakterze tłoka pracują dwa zalane cyną łożyska o średnicy 16 mm. Tłoczysko - szprycha rowerowa. Skok tłoka 30 mm. Średnica koła zamachowego 80 mm.
Sposób poprowadzenia rurek doprowadzających parę uniemożliwił zastosowanie typowego docisku cylindra do rozdzielacza pary. Stąd zewnętrzne podparcie tłoka - wymagało to nawiercenia wgłębienia w cylindrze, dokładnie w osi obrotu (wahania) cylindra i zastosowanie 3mm kulki od łożyska dociśniętej sprężystą blaszką - jak na fotografii.

3. Palnik spirytusowy



... najprostszy z możliwych. Pudełko żelazne, mosiężne (tu pudełko po strzykawkach, igłach lekarskich ) o wymiarach 110 x 58 x 32 mm. W środku blaszka z otworami (ostrym przebijakiem) około 1 mm oparta o śrubki mocujące przednią i tylną osłonę prowadzącą. Palnik, pod blaszką, wypełniamy watą. Palnik wsuwany jest pod kocioł na prowadnicach osłony kotła i zabezpieczony przed wysunięciem odpowiednią zapadką.
Uwaga - jakiekolwiek lutowanie elementów palnika jest wykluczone! Pudełko palnika należy wykonać bez lutowania z jednoczesnym zapewnieniem 100% szczelności. Oczywiście alternatywą jest też lutowanie twarde - mosiądzem.


4. Układ jezdny, przeniesienie napędu




Koła są w całości wykonane z 0.5 mm blachy żelaznej ocynkowanej. Osadzone są na piastach z 8 mm wałka mosiężnego z wywierconym 4 mm otworem na oś. Jako bieżnik wykorzystane są gumowe "recepturki" wycięte z dętki  od motoroweru. Średnica kół tylnych - 125 mm, przednich 75 mm. Przekładnia cierna, jedno koło pośredniczące między gumową rolką zamocowaną na wale silnika a kołem napędowym. Koło pośredniczące dociskane jest do kół współpracujących sprężynką. Jako sprzęgło zastosowany jest mechanizm odchylania osi koła pośredniego od rolki napędowej.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Bezkrwawe łowy na myszy

Jak powszechnie wiadomo "myszy, to też stworzenia boże" i pozbywanie się ich drogą pospolitego mordu na pospolitej łapce sprężynowej nie jest przyjemne dla żadnej ze stron współlokatorskiego konfliktu, a dla myszy - co oczywiste - szczególnie!

Proponowany sposób jest na wskroś humanitarny chociaż ma jedną wadę:  ze złapaną myszą coś trzeba zrobić, np. wypuścić na podwórko, ulicę lub do ogrodu sąsiada. Należy wziąć pod uwagę, że myszy, wbrew pozorom, są bardzo przywiązane do miejsca dotychczasowego zameldowania  i często wracają z powrotem. No ale....

Łapkę wykonujemy z deseczek, sklejki lub z płyty pilśniowej. Potrzebny będzie jeszcze przekaźnik ok. 6V, 9V bateria, kawałki blaszki żelaznej na zapadkę i "zapadnię" ze stykiem kontaktowym, przewody elektryczne.

Działanie jest proste jak mysi ogon i sprowadza się do zwarcia styków  przez mysz, która podchodzi do smakowitego kawałka słoninki (najlepiej wędzonego boczku). Zwarcie styków powoduje przyciągnięcie kotwicy przekaźnika, na której zamontowany został rygiel utrzymujący zapadkę w pozycji "otwarte". Mysz jest szybka ale z zapadką opadającą pod własnym ciężarem nie da rady.


W toku eksploatacji okazało się, że mysz to stworzenie niezwykle przemyślne i - po skonsumowaniu  boczku - zabiera się do przewodów elektrycznych i samego przekaźnika. Wykorzystuje też każdą szczelinę powiększając ją drogą wygryzania.
Stąd też, ja widać na zdjęciu, łapka jest po przejściach i kolejnych naprawach.




Tak mi się wydaje, że proponowana łapka, w wersji odpowiednio powiększonej, może służyć do łapania szczurów - nie sprawdzałem, bo szczurów (niestety - nie mogę sprawdzić!) u mnie nie ma.

Cyrkiel - punktak

W trosce o dokładność i powtarzalność wymiarów podczas trasowania, a zwłaszcza zaznaczania miejsc pod otwory wiercone w blasze i innych metalowych elementach namawiam do wykonania przyrządu jak niżej.
Materiał - płaskownik stalowy 2 elementy o wymiarach  120x 20x5 oraz dwa zużyte i zaostrzone wiertła 3 mm.
Rozstaw - od 6 mm do 240 mm, oczywiście - w zależności od potrzeb - możliwe jest wykonanie w każdym innym rozmiarze.








sobota, 20 sierpnia 2011

Model silnika parowego - podwójny oscylacyjny




Kolejny model silnika parowego powstał z prozaicznej przyczyny:
przez przypadek znalazłem uszkodzoną podporę teleskopową pokrywy silnika  Mercedesa SLK . Po jej rozebraniu okazała się ona doskonałym materiałem na cylinder maszynki parowej. Średnica wewnętrzna 19 mm, zewnętrzna 22 mm. Długość teleskopu zapewnia materiał na klika cylindrów.
Kwestia marki samochodu nie odgrywa tu większej roli - na samochodowym złomowisku znajdziemy mnóstwo takich teleskopów, i to najrozmaitszych wymiarów.

Drugie odkrycie, to fakt, że do cylindra w charakterze tłoka doskonale pasuje łożysko 19x5 mm.
No to teraz już "z górki"!

1. Cylinder - jak wyżej, a ponad to:
Długość 58 mm.  Denka, w tym jedno prowadzące tłoczysko, wykonane są z 3/4 calowych zaślepek do instalacji hydraulicznych. W denku prowadzącym wlutowana jest stalowa tulejka (chyba lepsza byłaby tulejka z brązu). W obu denkach wywiercone są otwory doprowadzające parę i wlutowane odcinki 4 mm rurki mosiężnej. Całość skręcona jest czterema śrubami M 3.


 2. Tłok - łożysko  19/5 mm należy dokładnie wymyć benzyną z resztek smaru, wysuszyć, posmarować pastą lutowniczą i zalać cyną. Do wewnętrznego otworu łożyska dopasowujemy tulejkę pozwalającą na dokładne i mocne zamocowanie tłoczyska - na wcisk, można też zalutować.


 3. Rozdzielacz pary  wykonujemy z odcinków mosiężnego płaskownika i całość lutujemy. Otwory w części doprowadzającej parę  wykonujemy po zainstalowaniu cylindra w maszynie i po podłączeniu tłoczyska do korbowodu: smarujemy płaszczyzny rozdzielacza na cylindrze szminką (!) i wychylając cylinder max w bok dociskamy go do płaszczyzn rozdzielacza - mamy doskonale widoczne zaznaczenie  otworów. Tak samo postępujemy zaznaczając otwory po wychyleniu cylindra w drugą stronę.
Współpracujące płaszczyzny
rozdzielacza docieramy szlifując je coraz drobniejszym papierem ściernym na idealnie płaskim podłożu.

4. Doprowadzenia pary wykonujemy z 4 mm rurki mosiężnej. Stosując przejściówki wykonane z mosiężnego pręta 6x6 mm unikamy konieczności gięcia rurek.
















Uwagi dotyczące eksploatacji silniczka:
1. O wprawności silnika decyduje gładź cylindra, tłoka i rozdzielacza oraz ich wzajemne (szczelne) dopasowanie.
2. Praca silnika w pozycji jak na zdjęciach powoduje odchylanie górnej części rozdzielacza na cylindrze pod wpływem jego ciężaru. Ewentualnemu rozszczelnieniu zapobiega sprężyna na osi cylindra - w czasie pracy silnika regulujemy jej docisk.
3. Wszystkie części współpracujące smarujemy specjalną oliwą do maszyn pracujących w środowisko wodnym. Z wypadku trudności z nabyciem oliwy specjalnej można zastosować oliwę do maszyn precyzyjnych.

Zastosowanie silnika: wśród moich milusińskich  (fanów parowego napędu) rozpatrywane są aktualnie koncepcje wykorzystania maszynki do kolejnego statku parowego, lokomobili  lub  parowozu.

A tak maszynka parowa pracuje na parze wypożyczonej z kotła modelu łodzi: