Jest to niewątpliwie pierwszy, zasadniczy i najbardziej męczący dylemat przed jakim stoimy na początku przygody z CB.
Zasadnicze źródło informacji: internet - setki, jak nie tysiące "autorytatywnych" opinii o poszczególnych markach i konkretnych egzemplarzach sprzętu. Zawrót głowy murowany!
Zatem o tych opiniach po kolei:
- Opinie są najczęściej formułowane na podstawie "badań" metodą "na ucho" i poprzez pryzmat indywidualnych upodobań.
- "Badania" prowadzone są w prowizorycznych warunkach domowych, często na nie do końca poprawnie zainstalowanym sprzęcie.
- W opiniach o zestawie CB dominuje zwracanie głównej uwagi na radio bez uwzględnienia faktu, że o skuteczności (jakości łączności) w przeważającym stopniu decyduje ANTENA.
- Trudno o rzetelną opinię danego radia bez uwzględnienia jego zamierzonego przeznaczenia - radio dobre w samochodzie nie musi spełniać wymogów radia "bazowego" i na odwrót.
- Kwestia tzw. chińszczyzny - pokutują dość utarte stereotypy o "bylejakości" chińskich towarów, co nie musi być do końca prawdą. Często zachodnie firmy lokując swoją produkcję w Chinach narzucają chińskim wykonawcom tak "wyśrubowane" normy, że produkt jest lepszej jakości niż wyprodukowany w kraju macierzystym.
Wydaje się w tej sytuacji, że najrozsądniejszym podejściem jest wykazanie odrobiny zaufania do "niewidzialnej ręki rynku". Rynek (a w zakresie CB urządzeń jest on "światowy") dość precyzyjnie ustala relacje ceny do jakości. Rynek ocenia jakość towaru - jakość ma swoją cenę. Stąd wniosek:
Radio za 150 zł jest warte 150 zł, radio za 1200 zł jest warte 1200 zł.
Bądźmy realistami: żadna firma nie pozwoli sobie na produkowanie "CB mercedesa" za 50 $ i "CB szumofonu" za 500$ - to po prostu nie przejdzie!
" Radio za 150 zł jest warte 150 zł, radio za 1200 zł jest warte 1200 zł. "
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie, tylko zapomniałeś że w każdej firmie funkcjonuje dział marketingu, a odbiorca końcowy w tym segmencie radiowym ma bardzo znikome pojęcie o działaniu urządzenia, a także o swoich potrzebach. radio dobiera się do koloru lakieru i mocy silnika, a firmy bez skrupułów to wykorzystują. Stąd w ofertach bajeczne 30cm anteny, podświetlenie do każdej marki na rynku.
W znakomitej większości dostajesz to samo radio (ta sama płyta główna) w innej obudowie i pod inną nazwą.
Do tego dochodzi permanentne oszczędzanie na wszystkim: na podzespołach, na plastykach, na pokrętłach, na wszystkim... ciemny lud i tak to kupi.
Dlatego wciąż wolę kupić starego "malucha", niż nowego "mercedesa".
Dlaczego? Bo dzisiaj trx'y buduje się dla ignorantów sprawdzających dróżkę, a kiedyś głównymi odbiorcami byli pasjonaci.
Nie powiem, że zupełnie nie masz racji, ale nie przesadzałbym. Po pierwsze - nie sadzę, żeby główną misją specjalistów od marketingu było oszukiwanie, a po drugie ten "ciemny lud" nie jest tak do końca ciemny i metoda wkładania silnika malucha do karoserii mercedesa miałaby bardzo krótkie nogi. Sprawdzający "jak tam ścieżka" zadowalają się radyjkami za 150 zł i one sprawę załatwiają.Natomiast pasjonaci CB mają wyższe wymagania (i chyba większa wiedzę w temacie) i przynajmniej ci nie dają się nabrać na kolorowe podświetlenia.
OdpowiedzUsuńMówisz że marketing nie polega na wciskaniu ludziom bajek? Najczytelniejszym przykładem są jogurty pewnej firmy, która najpierw je rozwodniła, potem zapakowała w 3x mniejsze opakowania, a potem wmówiła ludziom że zawierają specjalną formułę i zaczęła sprzedawać swe wyroby 3x drożej od tradycyjnego jogurtu. Potem jeszcze podzieliła ten specyfik na grupy dla młodych i starszych, by jednych zabezpieczała przez zarazkami, a drugim pomagała w oczyszczaniu jelit... Pamiętasz nazwę? :-)
OdpowiedzUsuńMasz niewątpliwie rację że pasjonaci CB mają wyższe wymagania, dlatego wciąż szukają i zmieniają. I w zdecydowanej większości dochodzą do wniosku że za 1200 czy też 1800 (cena nowego alanopodobnego magnuma czy innego galaxego:) ) można kupić dającego zdecydowanie większy komfort i satysfakcję używanego KF'a.
Oczywiście nie chcę powiedzieć że te po 1200 są tak samo marne jak te po 150 czy 500, ale z ich jakością bym nie przesadzał. One będą miały mniejsze szumy własne, dźwięk pewnie będzie trochę lepszy. Ale bez zadęcia. One są droższe bo mają kilka funkcji więcej an panelu i kilka emisji więcej. :-)
pzdr.
Nazwy jogurtu nie pamiętam, co nie oznacza, że takiego przekrętu nie było. Myślę też, że metodą kolejnych przybliżeń dochodzimy do uzgodnienia stanowisk w temacie. Niestety, dla kogoś niedoświadczonego, kto stoi przed problemem "jakie radio?", za bardzo autorytatywne to nie będzie.Pominąwszy specyficzne wymagania pasjonatów dla normalnego zjadacza chleba zasadnicza wskazówką pozostaje; droższe = lepsze. A dalej to już tylko metoda prób i błędów....
OdpowiedzUsuńNie mów że nie pamiętasz nazwy najbardziej popularnej marki na rynku... :-)
OdpowiedzUsuńAutorytatywne oczywiście nie jest żadne tłumaczenie, bo dzisiaj mało kto chce/potrafi zrozumieć że nie wszystko co drogie, jest dobre. Dzisiaj wszystcy oczekują prostych odpowiedzi i łatwych rozwiązań. Dzisiaj za autorytatywny uważa się tekst z ulotki reklamowej, bo przeciez firma wie lepiej...
pzdr.
Ok, ale w powiedzeniu naszych dziadków, starych doświadczonych konsumentów:
OdpowiedzUsuń"NIE STAĆ MNIE NA TO, BY KUPOWAĆ RZECZY TANIE"
coś chyba jest - nie uważasz?
W jakimś sensie masz rację. Pamiętaj jednak że w tym segmencie radia droższe nie mają wybitnej konstrukcji. Płacisz za clarifier i ssb. AM będzie w nich działał nan bardzo zbliżonym poziomie.
OdpowiedzUsuńReszta to głównie marketing i strategiczne ustalenie ceny.
pzdr.
Zgadza się. Miałem swego czasu dość dużo do czynienia z elektroniką "wojskową", gdzie kwestie marketingowe nie odgrywają dużej (do niedawna żadnej) roli i różnice widać jak na dłoni. Jak się rozbiera starą (nawet wojenną) elektronikę wojskową, to aż łza się w oku kręci!!!
OdpowiedzUsuń