środa, 1 września 2010

Jakie radio CB - opinia o opiniach

Jest to niewątpliwie pierwszy, zasadniczy i najbardziej męczący dylemat przed jakim stoimy na początku przygody z CB.
Zasadnicze źródło informacji: internet - setki, jak nie tysiące "autorytatywnych" opinii o poszczególnych markach i konkretnych egzemplarzach sprzętu. Zawrót głowy murowany!

Zatem o tych opiniach po kolei:
  1. Opinie są najczęściej formułowane na podstawie "badań" metodą "na ucho" i poprzez pryzmat indywidualnych upodobań.
  2. "Badania" prowadzone są  w  prowizorycznych warunkach domowych, często na nie do końca poprawnie zainstalowanym sprzęcie.
  3. W opiniach o zestawie CB dominuje zwracanie głównej uwagi na radio bez uwzględnienia faktu, że o skuteczności (jakości łączności) w przeważającym stopniu decyduje ANTENA.
  4. Trudno o rzetelną opinię danego radia bez uwzględnienia jego zamierzonego przeznaczenia - radio dobre w samochodzie nie musi spełniać wymogów radia "bazowego" i na odwrót.
  5. Kwestia tzw. chińszczyzny - pokutują dość utarte stereotypy o "bylejakości" chińskich towarów, co nie musi być do końca prawdą. Często zachodnie firmy lokując swoją produkcję w Chinach narzucają chińskim wykonawcom tak "wyśrubowane" normy, że produkt jest lepszej jakości niż wyprodukowany w kraju macierzystym.
Skutkiem powyższego spotykamy często  na forach internetowych diametralnie sprzeczne opinie o tym samym radiu
     Wydaje się w tej sytuacji, że najrozsądniejszym podejściem jest wykazanie odrobiny zaufania do "niewidzialnej ręki rynku". Rynek  (a w zakresie CB urządzeń jest on "światowy") dość precyzyjnie ustala relacje ceny do jakości. Rynek ocenia jakość towaru - jakość ma swoją cenę. Stąd wniosek:
                     
                          Radio za 150 zł jest warte 150 zł, radio za 1200 zł jest warte 1200 zł.

    Bądźmy realistami: żadna firma nie pozwoli sobie na produkowanie "CB mercedesa" za 50 $ i "CB szumofonu" za 500$ - to po prostu nie przejdzie!












    8 komentarzy:

    1. " Radio za 150 zł jest warte 150 zł, radio za 1200 zł jest warte 1200 zł. "

      Wszystko pięknie, tylko zapomniałeś że w każdej firmie funkcjonuje dział marketingu, a odbiorca końcowy w tym segmencie radiowym ma bardzo znikome pojęcie o działaniu urządzenia, a także o swoich potrzebach. radio dobiera się do koloru lakieru i mocy silnika, a firmy bez skrupułów to wykorzystują. Stąd w ofertach bajeczne 30cm anteny, podświetlenie do każdej marki na rynku.
      W znakomitej większości dostajesz to samo radio (ta sama płyta główna) w innej obudowie i pod inną nazwą.
      Do tego dochodzi permanentne oszczędzanie na wszystkim: na podzespołach, na plastykach, na pokrętłach, na wszystkim... ciemny lud i tak to kupi.
      Dlatego wciąż wolę kupić starego "malucha", niż nowego "mercedesa".
      Dlaczego? Bo dzisiaj trx'y buduje się dla ignorantów sprawdzających dróżkę, a kiedyś głównymi odbiorcami byli pasjonaci.

      OdpowiedzUsuń
    2. Nie powiem, że zupełnie nie masz racji, ale nie przesadzałbym. Po pierwsze - nie sadzę, żeby główną misją specjalistów od marketingu było oszukiwanie, a po drugie ten "ciemny lud" nie jest tak do końca ciemny i metoda wkładania silnika malucha do karoserii mercedesa miałaby bardzo krótkie nogi. Sprawdzający "jak tam ścieżka" zadowalają się radyjkami za 150 zł i one sprawę załatwiają.Natomiast pasjonaci CB mają wyższe wymagania (i chyba większa wiedzę w temacie) i przynajmniej ci nie dają się nabrać na kolorowe podświetlenia.

      OdpowiedzUsuń
    3. Mówisz że marketing nie polega na wciskaniu ludziom bajek? Najczytelniejszym przykładem są jogurty pewnej firmy, która najpierw je rozwodniła, potem zapakowała w 3x mniejsze opakowania, a potem wmówiła ludziom że zawierają specjalną formułę i zaczęła sprzedawać swe wyroby 3x drożej od tradycyjnego jogurtu. Potem jeszcze podzieliła ten specyfik na grupy dla młodych i starszych, by jednych zabezpieczała przez zarazkami, a drugim pomagała w oczyszczaniu jelit... Pamiętasz nazwę? :-)
      Masz niewątpliwie rację że pasjonaci CB mają wyższe wymagania, dlatego wciąż szukają i zmieniają. I w zdecydowanej większości dochodzą do wniosku że za 1200 czy też 1800 (cena nowego alanopodobnego magnuma czy innego galaxego:) ) można kupić dającego zdecydowanie większy komfort i satysfakcję używanego KF'a.
      Oczywiście nie chcę powiedzieć że te po 1200 są tak samo marne jak te po 150 czy 500, ale z ich jakością bym nie przesadzał. One będą miały mniejsze szumy własne, dźwięk pewnie będzie trochę lepszy. Ale bez zadęcia. One są droższe bo mają kilka funkcji więcej an panelu i kilka emisji więcej. :-)
      pzdr.

      OdpowiedzUsuń
    4. Nazwy jogurtu nie pamiętam, co nie oznacza, że takiego przekrętu nie było. Myślę też, że metodą kolejnych przybliżeń dochodzimy do uzgodnienia stanowisk w temacie. Niestety, dla kogoś niedoświadczonego, kto stoi przed problemem "jakie radio?", za bardzo autorytatywne to nie będzie.Pominąwszy specyficzne wymagania pasjonatów dla normalnego zjadacza chleba zasadnicza wskazówką pozostaje; droższe = lepsze. A dalej to już tylko metoda prób i błędów....

      OdpowiedzUsuń
    5. Nie mów że nie pamiętasz nazwy najbardziej popularnej marki na rynku... :-)
      Autorytatywne oczywiście nie jest żadne tłumaczenie, bo dzisiaj mało kto chce/potrafi zrozumieć że nie wszystko co drogie, jest dobre. Dzisiaj wszystcy oczekują prostych odpowiedzi i łatwych rozwiązań. Dzisiaj za autorytatywny uważa się tekst z ulotki reklamowej, bo przeciez firma wie lepiej...

      pzdr.

      OdpowiedzUsuń
    6. Ok, ale w powiedzeniu naszych dziadków, starych doświadczonych konsumentów:
      "NIE STAĆ MNIE NA TO, BY KUPOWAĆ RZECZY TANIE"
      coś chyba jest - nie uważasz?

      OdpowiedzUsuń
    7. W jakimś sensie masz rację. Pamiętaj jednak że w tym segmencie radia droższe nie mają wybitnej konstrukcji. Płacisz za clarifier i ssb. AM będzie w nich działał nan bardzo zbliżonym poziomie.
      Reszta to głównie marketing i strategiczne ustalenie ceny.
      pzdr.

      OdpowiedzUsuń
    8. Zgadza się. Miałem swego czasu dość dużo do czynienia z elektroniką "wojskową", gdzie kwestie marketingowe nie odgrywają dużej (do niedawna żadnej) roli i różnice widać jak na dłoni. Jak się rozbiera starą (nawet wojenną) elektronikę wojskową, to aż łza się w oku kręci!!!

      OdpowiedzUsuń